ROZDZIAŁ 2
Było późno. Można powiedzieć, że za późno, 20.10. Za późno na pracę. Mama miała rację, wróci późno i to bardzo późno, tak jak i tata. Mary siedziała w 'swoim kąciku' czyli w kącie na dużym parapecie. Patrzyła jak wielkie krople spływają po oknie i słyszała jak bębnią o dach. Była tak zmęczona, że nie czekała już na rodziców, tylko zasnęła.
Był ranek. Czyli 22 sierpnia. Ważny dzień dla Mary. Linda <jej mama> nie przepadała za tym dniem. Cicho zeszła na dół, aby nie usłyszeli jej rodzice. Poszła do kuchni i chwyciła za portfel. Szybko założyła kapcie i wybiegła do sklepu. Gdy była już przy samych drzwiach zauważyła Mabel. Znowu tak samo zakapturzoną. Podeszła do niej..
-Czemu ciągle chodzisz w kapturze, co?
-A czemu nie? Lubię chodzić w kapturze. To coś dziwnego tutaj?
-No wiesz.. Różni się tu typy kręcą i chodzą cały czas w kapturach.
-I..?
-I to, że nie raz widziałam, że coś kradną, mogą cię uznać za swoich jeśli będziesz się tak ponuro ubierać.
-Oj dobra,dobra. A tak w ogóle idziesz do sklepu?
-O właśnie! Muszę lecieć.
Weszła do sklepu i po kilku sekundach wybyła jak szalona. Gdy już była w domu, wzięła talerz i położyła na nim kupiony rogalik. Zrobiła herbatę i wzięła różę, to wszystko położyła na tacy. Potem poszła na górę do pokoju rodziców. Zobaczyła, że Linda czyta książkę, więc poklepała ją po ramieniu i pokazała na tacę. Była całkowicie zaskoczona.
-Oj, ale przecież wiesz, że..
-Nie marudź tylko mnie przytul-zaśmiała się.
Już po obiedzie Mary poszła do taty z prośbą o zawiezienie na miasto. Tom <jej tata> i to ten jeden, jedyny raz się zgodził. Na mieście Mary zaciągnęła tatę do księgarni, ponieważ jej mama uwielbia książki. Kupiła jej całkowicie najnowszy hit na rynku i to ostatnią sztukę w przecenie. Wiedziała, że chciałaby ją mieć, dlatego musiała ją kupić. A tata kupił w kwiaciarni fiołki. Gdy przyjechali do domu od razu obwiązali niebieską wstążką prezenty. Gdy wręczali je mamie od razu usłyszeli słowa:
-Po co mi to kupowaliście?
-Dlatego, że masz urodziny i choć raz może coś przyjmij-natychmiast odezwał się Tom.
-No dobrze już..
-Nareszcie, rodzina w komplecie! To co teraz tort?
-TAK!- zza pleców tata wyjął śmietankowo-truskawkowy tort.
-Ale jak ty to?
-Po prostu znam kilka sztuczek-zaśmiał się.
"Takich rodziców to ja rozumiem"-pomyślała Mary.
Urodziny się udały, a Linda troszeczkę bardziej polubiła 25 sierpnia. Ponieważ wreszcie zauważyła plusy. Prezenty i rodzinę, która może zrobić dla niej wszystko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.