Cześć wszystkim!
Co do ostatniego posta to był dawno...
Mam w życiu wielkiego pecha..
Szkoda, że się jeszcze nie zabiłam. :/
W tamten piątek po szkole wróciłam do domu jak zwykle z resztą.
Od razu mówię, że ten dzień wydawał się normalny i zwyczajny.
Odrabiałam lekcje, ale nie wiedziałam jak zrobić pewne zadanie z polskiego,
więc żeby ,,dotlenić mózg'' jak to moja mama potocznie nazywa wyszłam sobie na świeże powietrze. Aż nagle (bo stałam przy schodach) przybiegł Brutus (to mój pies).
Fakt o Brustusie:
To wielki pies o jak wiecie imieniu Brutus, który bardzo lubi dzieci i na ich widok zawsze radośnie merda ogonem i skacze na ludzi. Lecz jego siła jest tak wielka, że może przewrócić dorosłego.
Stałam jak wam mówiłam przy schodach i odwróciłam się tyłem do psa,
bo gdy tak robię mój pupil (automatycznie) zmienia swój zaplanowany kierunek..
Ale dzisiaj było inaczej.
Brutus skoczył na mnie z takim zamachem, że poleciałam do przodu i przy okazji
potknęłam się o schody i walnęłam głową o barierki
nogą przejechałam o schody i walnęłam o nie ręką.
Teraz mam wszędzie zadrapania i siniaki..
Dzisiaj też nie jest mój najlepszy dzień... W ogóle tamten tydzień i ten są nieswoje jak dla mnie. Najważniejsze, że wszyscy są w dobrym humorze no nie?
Cały dzień ,,lało jak scebra'' i nadal leje.Lubię, gdy pada deszcz,
wiem niektórym może to wydać się dziwne.
Piszę dla Was posta na tablecie i dlatego obrazków brak.
A właśnie myślę, że zdrówko dopisuje, no nie? :
Bo u mnie średnio, ale zdrowa jestem dziękować...
To chyba tyle sorki, że post krótki bo trochę trudno pisać posta na tablecie.